Druhowie z OSP Kruklanki zawsze gotowi do akcji

2018-04-12 12:00:00(ost. akt: 2018-04-12 12:07:08)

Autor zdjęcia: Archiwum OSP Kruklanki

Ochotnicza Straż Pożarna w Kruklankach to zespół 24 osób. W gronie tym są dwie panie, które tak jak i pozostali uczestniczą w akcjach bojowych. W tym roku najczęstszą przyczyną wyjazdów były pożary sadzy czyli „kominy”.
— W skali roku mamy przeciętnie około 60-70 wyjazdów – opowiada Sebastian Miecielica, naczelnik OSP Kruklanki. — W tym roku mieliśmy już siedem wyjazdów, sześć to były „kominy”, a jeden wyjazd to pomoc dla sąsiedniej gminy przy pożarze traw. Na szczęście w naszej gminie raczej takich zdarzeń nie ma.
Wiosenne wypalanie traw powtarza się każdego roku, mimo apeli do mieszkańców i wskazywania zagrożeń jakie takie działania niosą ze sobą.

— W ubiegłym roku nie mieliśmy właściwie takich wielkich zdarzeń — wspomina Sebastian Miecielica. — Ale jedno utkwiło w naszej pamięci. Była to akcja ratunkowa na jeziorze w Brożówce. Topił się mężczyzna. Mimo półtoragodzinnej resuscytacji nie udało mu się przywrócić funkcji życiowych. Takie akcje zostają w pamięci.

Kruklanecka OSP istnieje od 1963 roku. Obecnie dysponuje dwoma wozami bojowymi: ciężkim MAN-em i lekkim Fordem Transitem. Jednostka jest również dobrze wyposażona w środki ochrony osobistej strażaków. Ale potrzeby sprzętowe to właściwie stały proces.

— Na terenie gminy mamy kilka jezior, a nie mamy ani łodzi, ani odpowiedniego pontonu, by na wodzie prowadzić akcje ratownicze — mówi Sebastian Miecielica. — Podjęliśmy starania o zakup takiego sprzętu. Gminy na samodzielny zakup nie stać, więc opracowaliśmy wnioski o dofinansowanie takiego zakupu. Czekamy na rozstrzygnięcie.

OSP Kruklanki podobnie jak i inne jednostki z powiatu giżyckiego boryka się z kłopotami kadrowymi. Zazwyczaj w maju każdego roku prowadzony jest nabór nowych członków. 4 maja z reguły organizowany jest „Dzień Otwarty OSP” i wówczas też przyjmowane są zgłoszenia. Niestety, często bywa i tak, że z kilku osób, które się zgłoszą po pewnym czasie nie zostaje nikt. Część ludzi „wykrusza się” z powodu kontynuowania nauki w innych miastach czy wyjazdów w poszukiwaniu pracy.

— Ale nigdy nie zdążyło się nam, żeby nie zebrać zespołu do wyjazdu — podkreśla Sebastian Miecielica. — Zawsze udaje się znaleźć sześć-siedem osób gotowych do akcji.

GG

ZAGŁOSUJ NA SWOJĄ OSP W NASZYM PLEBISCYCIE:


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Radmor998 #2535794 | 212.33.*.* 13 lip 2018 14:45

    A sąsiednie Wydminy nie miały na zbyciu łodzi??Dostali nową poprzednią sprzedali czy jak?Może warto porozglądać się po sąsiadach??Lepsza sprawna używka niż ..nic......

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5